Ponoć za tłusta na modelkę postanowiła się odegrać w teledyskach i u Kupy Wojewódzkiego. Gdybym potrafił zapamiętać jej pseudonim sceniczny z pewnością bym go hasztagował.
Jem sobie kurę podwójnie smażoną w sosie słodko-kwaśnym. Nie mam w ogóle focusa w oczach. Patrzę na małego Chińczyka i tatę Chińczyka i Chinkę, jak tworzą wspaniałą polską rodzinę. Z salonu fitness wyszła młoda para i wlazła mi w kadr. Dziewczyna podobna do tej Lukszorii. Typowa brunetka o błękitnych oczach. Pewnie zastosowała jakiś tutorial makijażu „mejkap lukszoria”. Chłopak o kartoflanej urodzie. Wyciska 220 kg lewą ręką.
Nudy, nie? No i ta Lukszoria całuje się z fitnesem. Widok ten był tak nieapetyczny jak widok mewy karmiącej pisklęta przeżutymi i częściowo strawionymi kawałkami sardynek. Dlatego przesunąłem wzrok o 15 stopni i skupiłem jeszcze bardziej na małym Chiniątku.
Wtem Lukszoria odwraca się do mnie, chwilę zwleka z komunikatem. Czego może chcieć? Wracam na nią wzrokiem. Dokładnie reguluję ostrość idealnie w jej kocich oczach i czekam na komunikat. Skubana przeczekała chwilę na moją uwagę, aż przestawię się na jej kanał. Awesome. Też bym chciał tak umieć.
Mówi:
– Bo my się bardzo kochamy.
Uśmiechnąłem się do niej niesymetrycznie w myślach przewijając listę adekwatnych do sytuacji odpowiedzi. Czysto hipotetycznie. Zapomniałem wspomnieć, że byłem przytkany sporym kawałkiem kurczaka.
Odpowiedzi:
A: Jebie mnie to.
B: Gratukurwalacje.
C: Jeśli głębiej temu kartoflowi wsuniesz język to wyciągniesz mu z gardła kapsułkę L-Arganiny albo FatBurnera.
D: Tak?
E: Podaj mi choć jeden powód dla którego miałoby mnie to interesować.